Zielone Świątki czy Stado?

Dzień zesłania Ducha Świętego, zwany Pięćdziesiątnicą, potocznie Zielonymi Świętami lub Zielonymi Świątkami, jest w chrześcijaństwie świętem ruchomym i przypada 49 dni (7 tygodni) od Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego, a więc przypada również w niedzielę. Stąd zapis w księgach liturgicznych „Niedziela Zesłania Ducha Świętego”. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego kończy w Kościele katolickim okres wielkanocny.

DuccioZesłanie Ducha Świętego (fragment retabulum Maestà), 1308-1311

W niektórych regionach Polski, gdzie Wielkanoc nazywana jest Białą Paschą święto Zesłania Ducha Świętego nazywane jest Czerwoną Paschą. Prawdopodobnym wyjaśnieniem jest fakt, że dopiero po opisywanej w Dziejach Apostolskich Pięćdziesiątnicy apostołowie byli gotowi by poprzez męczeństwo świadczyć o swojej wierze. Nazwa Zielone Święta nawiązuje do okresu, w którym jest obchodzone. Wiosną do życia budzi się przyroda i w otoczeniu dominuje zieleń.

Zesłanie Ducha Świętego, czyli Pięćdziesiątnica, potocznie Zielone Święta lub Zielone Świątki (lokalnie także Czerwona Pascha) – według Dziejów Apostolskich wydarzenie, które miało miejsce w pierwsze po zmartwychwstaniu Jezusa Święto Namiotów. Na zebranych w wieczerniku apostołów i Marię z Nazaretu zstąpił Duch Święty. Apostołowie zaczęli przemawiać w wielu językach oraz otrzymali inne dary duchowe – charyzmaty. Wydarzenie to zostało zapowiedziane przez Jezusa przed jego Wniebowstąpieniem. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego należy − obok uroczystości Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego − do najważniejszych świąt w chrześcijańskim cyklu rocznym. W Kościele katolickim uroczystość kończy okres wielkanocny.

Według Dziejów Apostolskich (Dz 2,1−11) to właśnie w dniu pierwszego po zmartwychwstaniu Jezusa Święta Namiotów na zebranych w wieczerniku apostołów i Marię z Nazaretu zstąpił Duch Święty. Kościół pierwotny obchodził uroczyście cały pięćdziesięciodniowy okres między Niedzielą Wielkanocną (Paschą), a pięćdziesiątym dniem po niej. „Ogólne normy roku liturgicznego i kalendarza” Kościoła katolickiego nawiązują do Listu świątecznego Atanazego Wielkiego, i wyjaśniają.

Należy wiedzieć o tym, że święto to ma przedchrześcijański rodowód i jest związane z celebrowaniem pełni wiosny.

Zielone Świątki wiele zaczerpnęły z pogańskiego Stada – słowiańskiego święta związanego z kultem płodności. Dawni Słowianie w czasie pełni wiosny śpiewali, tańczyli i urządzali zawody sportowe. Składano też ofiary, które miały zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Dawne świętowanie tego momentu roku było na tyle ważne, że na terenach Rosji świętowano aż cały tydzień, stąd też czas ten nazywa się czasem rusałczym tygodniem.

Kronika Jana Długosza potwierdza, że obchody Zielonych Świątek wywodzą się z pogańskiego Stada. Kronikarz w swym dziele wspomina o genezie nazwy Stado, które wywodzi się jego zdaniem stąd, że w czasie Stada dzielono ludność na mniejsze grupki (tzw. stada), które następnie oddawały się mniej lub bardziej rozpustnym zabawom. Tak oto dawne pogańskie praktyki opisał w swej kronice Jan Długosz:

Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze wsi i osiedli. Odprawiano zaś je przez bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, prze klaskanie w dłonie i ponętne zginanie ciała, inne uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej niektóre jego pozostałości zachowały się u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają chrześcijaństwo, powtarzane są co roku na Zielone Święta i przypominają dawne zabobony pogańskie dorocznym igrzyskiem, zwanym po polsku „Stado”, co tłumaczy się po łacinie „grex”, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki.

Słup majowy z ludźmi.

Najstarsze kronikarskie wzmianki o obchodach pogańskiego Stada sięgają przełomu XI i XII wieku. Kronika Herborda mówi wprost, że Stado świętowano 4 czerwca 1124 roku w grodzie księcia Warcisława w Pyrzycach. Podczas tych obchodów tańczono i śpiewano rozmaite pieśni, będące zapewne pochwałą rodzimych bóstw płodności – tj. Jarowita, Mokoszy, Łady, Roda i innych. O starosłowiańskim święcie obchodzonym w okolicach Zielonych Świąt wzmiankuje także Kosmas z Pragi, który w 1092 roku odnotował miejscowe zwyczaje tańczenia i urządzania igrzysk. Co ciekawe czeski kronikarz wspomina również o zwyczaju składania pod brzozami ofiar z jedzenia: kaszy, pierogów, jajecznicy itp. Z dużym prawdopodobieństwem można zatem założyć, że obchody Stada miały charakter ogólnosłowiański, wywodzący się jeszcze z zamierzchłej przeszłości.

Dawnym zwyczajem związanym z Zielonymi Świątkami jest tzw. majenie, czyli ozdabianie ścian, domów, bram i obejść zielonymi gałęziami oraz kwiatami.

Skoro wiosna trwa już w pełni, dobrze jest zebrać jej owoce i zabrać do ludzkich siedzib, po to by zapewnić sobie konieczną dla przetrwania rodu płodność. Dla lepszego efektu wszelkie powierzchnie można również wyścielić tzw. kalmusowym zielem, czyli po prostu tatarakiem.

Niektórzy nawet stawiają w tym czasie w obejściu całe młode brzózki. Wszystko po to, by zapewnić sobie urodzaj i płodność, a także ochronić się przed działaniem demonów wodnych, które odpowiadały m.in. za wegetację. Przypuszcza się, że właśnie stąd wywodzi się nazwa rusałczy tydzień, która ma związek z rusałkami – tzw. dziwożonami, wodnymi towarzyszkami topielców i wodników. Zwyczaj ten pod zmodyfikowaną postacią przetrwał w ludowych obchodach Bożego Ciała, kiedy to wracający z procesji mieszkańcy wsi zabierają ze sobą gałązki brzozowe mające zapewnić im urodzaj.

Konstantin Makovsky. Rusałki (1879)

Wszelkie swawolne obchody związane z Zielonymi Świątkami były przez lata tępione przez zwierzchników Kościoła. Jeszcze na początku XV w. (1408 r.) synod diecezji krakowskiej wydał oficjalną uchwałę potępiającą zielonoświątkowe zabawy, które krytykowano przede wszystkim za lubieżność i oddawanie się rozpuście. Według tego dokumentu pasterze w tym czasie mieli wyprawiać głośne i obfite uczty, na których bawiła się młodzież wiejska obojga płci. Duchowni grozili piekłem tym, którzy czas przeznaczony na nabożeństwo i modlitwę woleli przeznaczać na niemoralne tańce i zabawy przy ogniskach. Pomimo tego, tradycja ta zdołała przetrwać aż do połowy XX w., a w niektórych regionach nawet i dłużej. Cóż, nic w tym dziwnego – przychylność natury w tej porze roku wręcz nastraja do radości i świętowania.

Zwierzchnicy Kościoła czasem też powoływali się na racjonalne argumenty odnoszące się do natury, zwracając uwagę na to, że rytuały tzw. majenia niszczą przyrodę. Na nic się to jednak zdało, przez co dziś obchody zbliżone do dawnego Stada pokrywają się z kościelnym świętem Zesłania Ducha Świętego, które przypada na 50 dni po Wielkiejnocy. Święto to jest zapowiedzią nadchodzącego Bożego Ciała, którego ekwiwalentem w tradycji praojców było zwieńczenie rusałczego tygodnia. Pewne rozbieżności w terminach obchodów wspomnianych świąt wynikają z różnej konstrukcji pogańskich i chrześcijańskich kalendarzy liturgicznych. Dawni Słowianie obchody słowiańskiego Stada wyznaczali zapewne w oparciu o świętowane kilka tygodni wcześniej Jare Gody, których początek wypadał zawsze na dzień równonocy wiosennej.

Z czasem z bogatych obchodów przetrwało już tylko majenie, jednak warto zwrócić uwagę na to, że w kulturze ludowej na przestrzeni lat zostało odnotowanych wiele ciekawych zielonoświątkowych zwyczajów. Jednym z nich jest palenie w tym czasie na wzgórzach leśnych i polanach wielkich ognisk, które zwano palinockami bądź sobótkami (podobnie jak ognie rozpalane w innym terminie). Pasterze obchodzili z pochodniami swe hodowle i pola, by głosić formuły magiczne, np.: Opal Boże moje zboże, sąsiadowi jako możesz! Pomimo zwracania się do chrześcijańskiego bóstwa, trudno nie dostrzec wyraźnie pogańskich znamion tej prośby, która dawniej była kierowana zapewne do bóstw związanych z cyklem wegetacyjnym.

Innym ludowym zwyczajem jest stawianie przed domami urodziwych panien ukwieconych, zielonych słupów majowych, które był także nazywane majami lub wiechami. Były to bardzo wysokie, proste i okorowane pnie sosnowe, na których wierzchołkach wieszano bukiety z polnych kwiatów, zielonych gałązek i kolorowych wstążek. Zwyczajowo robili je kawalerowie-zalotnicy, po to by ukradkiem, w nocy ustawić je pod oknami wybranych dziewcząt. W ten właśnie sposób okazywali swoje zainteresowanie i względy. Tradycja stawiania słupów majowych ma zapewne związek nie tylko z wierzeniami dawnych Słowian, ale też ma rodowód indoeuropejski, gdyż stawianie słupów majowych praktykowano również wśród innych ludów. Przypuszcza się, że mają one związek z koncepcją axis mundi – osią świata, którą może być ogromne drzewo.

Warto pamiętać też o tym, że gdzieniegdzie majono też krowy. Strojono je w zielone wieńce i kwiaty, smagano zielonymi gałęziami, a także kadzono ziołami. Wszystko po to, by zapewnić krowie-żywicielce zdrowie i wpłynąć na obfitość dawanego przez nią mleka. Wspomnianymi ziołami wyparzano również wszelkie naczynia, w których znajdowało się mleko bądź masło. Witkami z drzew smagano zresztą nie tylko krowy, ale też tzw. fryców – pasterzy, którzy po raz pierwszy wychodzili z bydłem na pastwisko. Takiego pasterza z okazji Zielonych Świątek poddawano też rozmaitym próbom. W Wielkopolsce fryców smarowano sadzą i smołą, po czym wrzucano ich do pierza. Tak przeprowadzony rytuał wyzwolin mężczyzna powinien znieść dzielnie. Co więcej, po udanym obrzędzie miło było widziane postawienie pozostałym mężczyznom wódki i czegoś solidnego do zjedzenia, np. jajecznicy na kiełbasie.

W Wielkopolsce i na Kujawach wybierano w tym czasie spośród pasterzy i pasterek parę królewską. Królem był ten, kto przybył z bydłem jako pierwszy na pastwisko, zaś królową najlepsza pasterka. Taką parę przystrajano wieńcami i wstęgami, następnie zaś ustawiała się koło niej świta, której zadaniem było wystaranie się o sowite jadło, które do wieczora powinno być zniesione na pastwisko. Całą noc ucztowano i tańczono, zaś królewskiej parze pasterzy czyniono honory należne z racji tego wysokiego tytułu.

Na Podlasiu też jeszcze na początku XX w. odbył się obchód z królewną, podczas którego najpiękniej dziewczynie we wsi nałożono na głowę kwiatową koronę, po to by później oprowadzić ją wraz z innymi dziewczętami granicami pól. Nietrudno się domyślić, że i ten obchód kończył się ucztą i tańcami. Obchód z królewną miał dużo wspólnego z przedchrześcijańskim rytuałem odprowadzania rusałek. Wykonywane w czasie pochodu śpiewy i tańce były symbolicznym pożegnaniem rusałek, gdyż wedle wierzeń ludu na Zielone Świątki przypadał koniec okresu największej aktywności rusałek. Wiejski pochód wyprowadzał rusałki poza granice wsi, po to by powróciły na następny rok. Od czasu odprowadzenia rusałek możliwe stawało się kąpanie w rzekach i jeziorach, które wcześniej było zbyt niebezpieczne za sprawą złośliwości wspomnianych istot.

Ciekawym zwyczajem praktykowanym na Podlasiu i Kujawach, mającym niewątpliwie źródła w tradycji pogańskiej był tzw. Roduś, nazywany też wołowym bądź końskim weselem. Zabawa ta polegała na wodzeniu pięknego wołu lub konia, który był należycie ubrany w białe płótna, wstęgi, wieńce i kwiaty. Czasami na jego grzebie kładziono kukłę bądź nawet żywego człowieka. Orszakowi towarzyszyła młodzież, która wykrzykiwała Roduś! Roduś!, wymachując przy tej okazji zielonymi gałązkami i trzaskając z batów. Towarzyszyła temu rzecz jasna radosna muzyka. Nazwa Roduś to zapewne zdrobnienie od imienia Roda – słowiańskiego bóstwa płodności i opiekuna wspólnoty plemiennej.

Obchody Zielonych Świątek na polskich wsiach były huczne i widowiskowe. Nawet w mieszczanie jeszcze w XVIII w. urządzali w tym czasie pozamiejskie przejażdżki, żeby zaznać trochę radosnych zabaw z dala od miejskiego zgiełku. Szczególną popularnością cieszyły się Bielany, które w tym czasie stawały się drugą Warszawą. Zabawy zielonoświątkowe niewątpliwie miały duży urok, choć ich długa żywotność w kulturze ludowej stopniowo osłabiła ich magię. Dla dawnych Słowian omawiane powyżej czynności nie były tylko zabawami, ale też magicznymi rytuałami oraz sposobem na oddanie czci rodzimym bóstwom.

Obecnie Zielone Świątki obchodzone są nadal, jako święta państwowe w Holandii czy w Belgii. Są wolnymi dniami od pracy. Ludzie spotykają się tego dnia w kościołach, czy festynach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: